Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lektura. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lektura. Pokaż wszystkie posty

3/18/2018

Dotyk Boga czyli rozważania o miłosierdziu i sensie życia. Część I.

  Dotyk Boga czyli rozważania o miłosierdziu i sensie życia. Część I.
Jakoś tak się złożyło, że lektura „Dotknij Boga” autorstwa blogera Patryka Świątka przypadła na czas moich biblijnych rozważań na temat miłosierdzia oraz kolejnego powrotu tematu pomocy uchodźcom w przestrzeniach społecznych. I niesamowicie się to ze sobą łączy.
 

Książka jest opowieścią o ludziach, którzy zaufali Ewangelii i wypłynęli na głęboką wodę miłosierdzia. Głęboko mnie poruszyła, przypomniała o tej pasji, której sama kiedyś namiętnie poszukiwałam. Miałam przyjemność być w kilku miejscach opisanych przez Patryka, byłam też w kilku, do których on nie dotarł, a które niesamowicie pasowałyby do tego zbioru domów szczególnie dotkniętych przez miłość Boga. Dostąpiłam też zaszczytu osobistego spotkania z częścią bohaterów książki, co też wywołało duże wzruszenie.

Dwa rozdziały (nie wliczając rozdziału o Łanowej, bo on poruszył mnie ze szczególnych względów) zrobiły na mnie największe wrażenie. Choć tak naprawdę to nie rozdziały, a życie braci w nich opisane mocno mną potrząsnęło.

Pierwsi są Mali Bracia Jezusa - zgromadzenie znane mi od dziecka, Karol de Foucauld był obecny w moim rodzinnym domu, jego zdjęcie stało na honorowym miejscu, kilkakrotnie osobiście rozmawiałam z braćmi, w tym z br. Morisem i mogłam zobaczyć ich autentyczną miłość, którą czerpią prosto ze Źródła.

Ich założyciel, urodzony w 1958 francuski szlachcic, oficer i badacz geograficzny, Karol de Foucauld, mając 28 lat przeżył gwałtowne nawrócenie. Co ważne, proces rodzenia się wiary rozpoczął się pod wpływem muzułmanów, których gorliwą modlitwę widział na co dzień pełniąc służbę w Afryce. Pragnąc iść za Jezusem, porzucił dotychczasowe życie oraz niemały majątek i zaczął poszukiwania swojej drogi do Królestwa Bożego. Totalnie uwierzył Ewangelii, chciał być jak Jezus ubogo żyjący w Nazarecie. Po różnych doświadczeniach i próbach, studiach teologicznych i przyjęciu święceń kapłańskich, w końcu osiadł na Saharze, budując sobie glinianą chatkę pośród muzułmańskich nomadów - Tauregów. Poświęcał swój czas na gorliwą modlitwę, ciężką fizyczną pracę, pomoc okolicznej ludności i studiowanie ich języka. Gdy poznał go już wystarczająco, przetłumaczył Ewangelię na taureski, ale nigdy nie próbował nawracać. Ewangelizował przez świadectwo życia, bycie obok, miłość, troskę, odpowiedzi na zadane pytania... Marzę, by umieć tak żyć. Czyż to nie jest święty na nasze burzliwe czasy?

„Chcę przyzwyczaić wszystkich mieszkańców – chrześcijan, muzułmanów, żydów do tego, by mnie uważali za brata.”

„Moje apostolstwo winno być apostolstwem miłości, aby widzący mnie ludzie mogli powiedzieć: Skoro ten człowiek jest tak dobry, to i jego religia musi być dobra. I jeśli ktoś mnie spyta, dlaczego jestem łagodny i dobry, winienem odpowiedzieć: ponieważ jestem sługą Kogoś, kto jest o wiele lepszy ode mnie. Gdybyście wiedzieli jak dobry jest mój Mistrz Jezus!”


W 1916 roku, po 15 latach życia na pustyni, został zastrzelony przez beduińskich porywaczy walczących z Tauregami, nie pozostawiwszy po sobie żadnych naśladowców. Na szczęście zachowały się jego zapiski z opracowaną regułą.

"O czym marzę w sekrecie, to coś bardzo prostego, małego liczebnie, przypominającego pierwsze wspólnoty pierwotnego Kościoła. Mała rodzina, małe ognisko monastyczne, maleńkie i bardzo proste."

"Żadnego szczególnego ubioru - jak Jezus w Nazarecie; nie mniej niż osiem godzin pracy dziennie (o ile możności ręcznej) - jak Jezus w Nazarecie; ani rozległych posiadłości, ani okazałych siedzib, ani wielkich wydatków, ani nawet hojnych jałmużn, ale skrajne ubóstwo we wszystkim - jak Jezus w Nazarecie. Jednym słowem we wszystkim twym wzorem - Jezus w Nazarecie."

Jego pomysł na życie wspólnoty opierał się na czterech filarach:
- życie ukryte czyli naśladowanie cnót obecnych w życiu Świętej Rodziny w Nazarecie
- kontemplacja Boga, dla której wzorem jest życie ukryte Jezusa
- obecność w świecie, znów na wzór Jezusa, ciężka praca w świeckim środowisku
- miłość bliźniego, bycie z ludźmi i dla ludzi, tam gdzie tego najbardziej potrzebują.

„My nie robimy za dużo rzeczy. Po prostu żyjemy i jesteśmy z ludźmi. To jest właśnie kontemplacja w świecie” - opowiada Patrykowi jeden z Małych Braci. A spowiednik Błogosławionego powiedział kiedyś, że „Karol zmienił religię w miłość”.
Obecnie według tych zasad żyje prawie dwa tysiące zakonników i zakonnic (a także wspólnoty świeckie). Mieszkają w ubogich dzielnicach, pracują na najniższych stanowiskach - jako magazynierzy, robotnicy, sprzątaczki, pracownicy linii produkcyjnych w fabrykach, pośród osób bardzo potrzebujących Ewangelii i miłości. Nikogo nie nawracają, starają się dzielić trudy codzienności z tymi, którzy ich otaczają. Po pracy wracają do swoich małych, skromnych mieszkań, w których jeden pokój przeznaczony jest na kaplicę, aby modlić się w niej modlitwą kontemplacyjną, jednocząc z Chrystusem i czerpać od Niego siły na kolejny dzień niesienia miłości. Ach!


  „Ojcze
       oddaję się Tobie.
       Uczyń ze mną, co zechcesz.
       Dziękuję Ci za wszystko,
       cokolwiek ze mną uczynisz.
       Jestem gotów na wszystko
       przyjmuję wszystko.
       Niech Twoja wola spełnia się we mnie
       i we wszystkich Twoich stworzeniach,
       nie pragnę niczego innego, mój Boże.
       Składam moją duszę w Twoje ręce.
       Oddaję Ci ją, Boże
       z całą miłością mego serca.
       Kocham Cię
       i to jest potrzebą mojej miłości,
       żeby się dawać,
       oddawać się w Twoje ręce bez ograniczeń,
       z nieskończoną ufnością,
       bo Ty jesteś moim Ojcem.”


(Dla chcących poczytać więcej o bł. Karolu, polecam ten tekst z Gościa Niedzielnego).

W takie struny uderza Patryk Świątek w jednym z pierwszych rozdziałów swojej opowieści. I faktycznie, jak sam pisze, tylko w tym świetle da się zrozumieć dalszy ciąg tej książki. Ale o tym napiszę następnym razem. Na razie niech Mali Bracia, Siostry i ich patron zamieszkają w Waszych sercach, może i Wam uda się ich kiedyś spotkać.

3/02/2018

Najlepsza po orginale wersja Biblii (nie tylko dla dzieci)

Najlepsza po orginale wersja Biblii (nie tylko dla dzieci)
Przyznam, że od "zawsze" (długie lata pracowałam jako niania, miałam więc rozeznanie w ofercie wydawniczej) ubolewałam nad wersjami Pisma Świętego, które można zaserwować kilkulatkowi. Widziałam wiele ładnych kartonowych książeczek  o Adamie, Ewie i raju, o Noem i arce, o Mojżeszu i Morzu Czerwonym, czy nawet o Jonaszu i wielorybie, ale nic sensownego, co nadawałoby się dla dziecka w pierwszych klasach szkoły podstawowej, a nie byłoby tylko zbiorem historii.
Minęły lata i nadszedł czas, gdy ten problem mógłby mnie dotknąć, gdyż najstarsze z moich dzieci osiągnęło cudowny wiek lat sześciu, a oto, ku mej bezbrzeżnej radości, na polskim rynku ukazał się tytuł, który znałam już wcześniej z amerykańskich stron. Co to za książka?



"Z Jezusem przez Biblię" autorstwa Sally Lloyd- Jones, wydane przez wydawnictwo Aetos. Podtytuł " W każdej opowieści słychać Jego imię" zdradza już nieco ze specyfiki tej pozycji.
Jest to przełożona na współczesny, dostosowany do poziomu dzieci język Biblia od Stworzenia aż po Apokalipsę. To wielka rzadkość, żeby Apokalipsa była w wydaniu Pisma Świętego dla dzieci. Tak jak i rzadko zdarzają się w nim interpretacje Księgi Izajasza, Nehemiasza czy Listów Pawłowych. A tu są.
Cała książka ukazuje ogrom Bożej Miłości wobec nas, której szczytem jest Osoba Jezusa.
Autorka tak tłumaczy dzieciom, czym jest Biblia: "Biblia nie jest księgą zasad ani księgą o bohaterach. Jest przede wszystkim Opowieścią. Opowieścią przygodową o szlachetnym Królu, który przybywa z dalekiego kraju, żeby odzyskać zaginiony skarb. Opowieścią miłosną o dzielnym Księciu, który opuszcza swój pałac i zostawia wszystko co ma, żeby uratować swoją ukochaną.
(...)
Najważniejszą postacią tej Opowieści jest pewne Dziecko. W każdej historii biblijnej słychać Jego imię. To Dziecko jest jak brakujący kawałek układanki, który pozwala dopasować do siebie wszystkie pozostałe jej części, tak by naszym oczom ukazał się piękny obraz."
(najchętniej przepisałabym całą książkę, tak jest piękna, ale prawo tego zabrania ;) )


Niebo musi zejść do nas, bo sami za nic się tam nie damy rady wspiąć - piękne, prawda?

Mimo że to książka dla dzieci, pozwoliła mi zrozumieć nieco lepiej Stary Testament i zanurzyć się w tej nieogarnionej, Bożej miłości, którą Sally Lloyd- Jones tak pięknie opisuje od pierwszej do ostatniej strony. W zasadzie co wieczór, podczas czytania dzieciakom kolejnych opowieści o nadziei, o wyczekiwani Odkupiciela i w końcu o Jego przyjściu, nauczaniu i ofierze, moje serce tęskniło i nawracało się do swojego Pana. Myślę więc, że powinien ją też przeczytać każdy dorosły, który ma czasem potrzebę prostymi słowami usłyszeć, że jest ukochanym dzieckiem Boga.

Tym, co dla mnie jest też niezwykle ważne, jest strona estetyczna książki i tu pozycja też spisała się na medal. Ilustracje są w przepięknych barwach, zajmują całe strony, a postaci, mimo że narysowane prostą kreską, robią niezwykle sympatyczne wrażenie.

Na koniec zostawiam Was z fantastycznym streszczeniem listów św. Pawła, który oddaje istotę chrześcijaństwa.

"Nie musicie być najlepsi z najlepszych, żeby Bóg Was pokochał. Wystarczy, że uwierzycie w to, co zrobił Jezus, i będziecie go naśladować”.

Amen!

2/27/2018

Jak czytać Pismo Święte? Część I - plany.

Jak czytać Pismo Święte? Część I - plany.
   Bo o tym, że czytać trzeba, codziennie, to chyba każdy chrześcijanin wie. Jeśli ktoś jeszcze nie czuje się przekonany, to:

Tylko nieliczni słyszą głos Pana w swoich sercach (a i oni zaczynali od sumiennej lektury Pisma Świętego), cała reszta może Go usłyszeć dzięki Słowu, które nam dał.  Odkryjmy, co do nas mówi!
Ale jak to zrobić, by się nie pogubić? Podzielę się kilkoma sposobami, które znam z praktyki.
   Pierwszy sposób, roboczo zwany "jak leci". Najpierw czytałam tak Nowy Testament - postanowiłam sobie, że każdego dnia przeczytam choćby jeden werset (może to być nawet jedno słowo albo jeden rozdział, byle do przodu). Zaczęłam od Ewangelii Mateusza, skończyłam na Apokalipsie. Potem, wraz ze wspólnotą do której wówczas należałam, czytaliśmy Stary Testament - spotykaliśmy się raz w miesiącu, omawiając poszczególne Księgi, więc na przeczytanie jednej, czasem dwóch gdy były krótsze, mieliśmy 30 lub 31 dni.
Miałam również doświadczenie z krążącym po sieci planem (linki podam na końcu) przeczytania Biblii w dwa czy trzy lata, moi znajomi za zaprzyjaźnionej wspólnoty przeczytali kiedyś całe Pismo Święte przez okres Wielkiego Postu, też się da.
   1 stycznia znany biblista, ks. Węgrzyniak rozpoczął fejsbukowe wyzwanie " Jemy Biblię codziennie", można jeszcze dołączyć i nadgonić niemalże 60 rozdziałów, aby latem 2021 zakończyć Apokalipsę.   
   Dla bardziej niecierpliwych, również z początkiem roku ruszyła inna akcja " Biblia w 90 dni", do której można sobie nawet pobrać aplikację na androida. Jako że jestem zdecydowanie bardziej analogowa, zdarzyło mi się drukować tzw. trackery i wklejać ją do kalendarza albo Prayer Journala. Nie znalazłam niestety polskiej wersji, a amerykańska jest uboższa o kilka starotestamentowych ksiąg, których protestanckie Biblie nie zawierają, ale zawsze można je sobie dorysować ;) A może ktoś z czytelników ma zdolności, aby taki polski tracker czytania Pisma Świętego przygotować?

   Drugim sposobem będzie śledzenie tekstów nie chronologicznie, a wedle poruszanych zagadnień.  Obecnie korzystam z serii książek ks. Matei "Droga ewangelicznego wtajemniczenia", która jest programem pozwalającym coraz głębiej poznawać Pana Boga poprzez Biblię - plan rozpisany jest na tematyczne tygodnie, każdego dnia do przeczytania mam niedługi fragment Pisma Świętego, interpretację pomagającą lepiej zrozumieć znaczenie tych świętych Słów i krótkie rozważanie, modlitwę.

   Bardzo chcę zacząć słuchać komentarzy o. Szustaka do Psalmów - cała seria pt. "Plaster miodu" dostępna jest na YouTube, czekam na odpowiedni moment, kiedy będę mogła w spokoju wysłuchać tych mądrych interpretacji. To będzie trzecia metoda - znaleźć kogoś, kto w sposób dla nas zrozumiały i pociągający komentuje daną Księgę i wspólnie z nim - czy to za pomocą książki, czy podcastów, Ją przejść. Wybór literatury jest ogromny, a plików audio przybywa każdego dnia.

   Generalnie jest tych sposobów sporo, każdy znajdzie coś dla siebie.
Mniej ważne "jak", najważniejsze żeby robić to regularnie i z wiarą. Powodzenia i wytrwałości, warto!

Obiecane linki:

Plan dwuletni autorstwa Jacka Święckieg

Plan 90-cio dniowy


Aplikacja na Androida

Tracker Starego i Nowego Testamentu po angielsku do druku

Tracker Nowego Testamentu do druku

Wyzwanie na fb ks. Węgrzyniaka

Słuchowisko "Plaster Miodu" o. Szustaka

Pierwszy tom serii książek ks. Matei



Copyright © 2016 Izdebka , Blogger